Witajcie.
Dzisiejszy post będzie skierowany do osób które wciąż nie mają maski Gloria. Przyznam szczerze że czytając od kilku lat blog Anwen to podchodziłam bardzo sceptycznie do tej maski i wiecie co? bardzo żałuję że tak długo zwlekałam z zakupem jej. Jest wspaniała, krótki skład, bardzo przyjemny zapach a włosy? mmm piękne. Pamiętam że zamiast się uczyć to siedziałam po nocach na laptopie i chodziłam po blogach szukając nowych produktów które pomogą moim włosom mniej się puszyć, niszczyć czy je po prostu dobrze zregenerować, jak zauważyłyście mam włosy farbowane, ale od zawsze byłam blondynką tyle że kilka lat temu zachciałam być rudą, ale moją włosową historię opowiem wam (jak będziecie chciały, oczywiście).
Jak ja stosuję maskę :
umyję włosy metodą omo, (aktualnie używam maski Latte), chwilkę potrzymam włoski w ręczniku i biorę się za maskę, jednak przed maską daję olej arachidowy albo z pestek sezamu albo oliwe z oliwek wszystko zależy od tego co mam pod ręką. Nakładam olej na włosy a następnie maskę, rozczesuję włosy, spinam i zakładam siatkę na głowę a na to zwykłą czapkę zimową i trzymam na głowie tyle ile mogę jednak nie krócej niż pół godziny. Następnie zmywam tylko wodą dokładnie i układam włosy tak jak zawsze.;)
Efekty ; włosy miękkie, gładkie, sypkie, a loczki ?? piękne ! jak bym siedziała godzinę z lokówką, włosy uniesione od nasady puszyste idealne !!
Składu nie dodam z czystego lenistwa ale naprawdę jest przyjemny ;)
Kilka słów ode mnie : Miałam wiele masek, bardzo drogich, średnich i tanich ale ta bije wszystkie, to co robi z włosami to naprawdę nie wiem czy jest taka druga tania maska bo kosztuje zaledwie 6zł w Auchan.
Buziaczki;*